Ciekawostki z
życia Alberta Einsteina
|
Na aukcji w 2009 roku
njapopularniejsze zdjęcie Alberta Einsteina, to
z wystawionym językiem, z jego podpisem i
podarowane fotografowi, który je wykonał zostało
sprzedane za $75 000. Chociaż na taką cenę maił
ogromny wpływ podpis Einsteina, to trzeba
przyznać, że zdjęcie jest wyjątkowe.
Opublikowane w 1951 roku wywołało wiele
kontrowersji. Zarzucano Einsteinowi, że takie
zachowanie nie przystoi laureatowi nagrody
Nobla. Nazywano go nawet “trochę" szalonym
profesorem. Dla Einsteina pewno nie miało to
większego znaczenia, bo sam przecież powiedział: Zawsze
dręczyło mnie pytanie, czy to ja jestem szalony,
czy wszyscy inni?
|
Mały Albert Einstein zaczął mowić
stosunkowo bardzo poźno, a czytać nauczył się dopiero w
wieku dziewięciu lat I miał też w szkole kłopoty z
pisaniem. Podobnie jak wielu innych uczonych, Einstein
pochłonięty pracami naukowymi nie przywiązywał wielkiej
wagi do spraw życia codziennego. Tlumaczyl sobe,
po co na przykład
czyścić buty, gdy ciągle pada deszcz, lub nosić w tym
czasie kapelusz, kiedy schnie on o wiele wolniej niż
jego włosy?
Einstein
nie zdal egzaminu na studia za pierwszym razem. A w
czasie studiow miał najniższą średnią w grupie.
Prześlizgiwał się z roku na rok i był jednym z
nielicznych, którym nie zaoferowano posady. Trzeba
jednak pamietac, ze na studaia zdawal majac dopiero 16
lat.
Rok 1905 jest uznawany za Annus
Mirabilis, najlepszy w karierze naukowej Einsteina. To
właśnie wtedy powstały przełomowe prace naukowe: o
kwantowej teorii efektu fotoelektrycznego, o ruchach
Browna, o elektrodynamice ciał w ruchu, czyli szczególna
teorii względności, oraz słynna praca „Czy bezwładność
ciała zależy od zawartej w nim energii?”.
Einstein
obliczył że w ciągu całego swojego życia wykorzystał
zaledwie 5 procent swojego mózgu. W jaki sposób on to
obliczył? Odpowiedź na to pytanie zabrał ze sobą do
grobu.
Gdy
Einstein ogłosił ogólną teorię względności, New York
Times uznał to za wydarzenie tak niskiej rangi, że na
rozmowę przysłał do niego dziennikarza sportowego.
Mimo wielokrotnych nominacji to nie
szczególna teoria względności przyniosła Einsteinowi
nagrodę Nobla. To najwyższe naukowe wyróżnienie Einstein
otrzymał dopiero kilka lat później za wyjaśnienie efektu
fotoelektrycznego. Uczony nigdy nie odebrał nagrody
osobiście i się nią nie chwalił. Wyglada na to, ze
gremium przyznajace nagrode moglo nie rozumiec o co
chodzi w Teorii Wzglednosci i nie docenilo jej wag
podobnie jak zrobil to New York Timesi.
Einsein
znalazl sie wsrod ponad 5000 osob, ktore podpisaly w
owczesnych Niemczech petycje o zalegalizowanie
homoseksualizmu
W
roku 1933, po ogłoszeniu przez rząd kanclerza Adolfa
Hitlera antysemickiej ustawy o urzędnikach państwowych,
która odbierała Żydom prawo do wykładania na niemieckich
uniwersytetach, Einstein opuścił Niemcy, a wkrótce potem
Europę. Przyjął pozycję w utworzonym w tym czasie
Institute for Advanced Studies w Princeton, gdzie
pracował do końca życia. Kiedy opuścił Niemcy w 1933
roku, naziści wyznaczyli nagrodę za jego głowę 20000
marek ($5000).
Na pytanie 9-letniego syna czym się
wsławił w nauce, Albert Einstein odpowiedział: "Gdy
ślepy żuczek pełznie po powierzchni kuli, nie zauważa,
że jego droga jest zakrzywiona. Mnie szczęśliwie udało
się to zauważyć."
Zapytany kiedyś: - Czy to prawda że
teorię względności rozumie tylko dwóch ludzi? –
odpowiedział (a raczej zapytał): "A kto jest drugi ? Z
przyjemnością go poznam "
Opublikował
ponad 450 prac, w tym ponad 300 naukowych.
W
testamencie wszystkie swoje listy, rękopisy i prawa
autorskie przekazał Uniwersytetowi Hebrajskiemu.
Mózg Einsteina ważył 1230 g, czyli mniej
niż średnia waga mózgu mężczyzny.
Mimo, ze Einstein byl pacyfista, w
trakcie II Wojny Swiatowej napisal list do prezydenta
Roosevelta, w ktorym przekonywal go, ze Stany
Zjednoczone, musza zbudowac bombe atomomowa, zanim
zrobia to Niemcy
Albert
Einstein przez większość swego życia był wegetarianinem
I propagowal wegetarianizm, niekiedy jednak robił w
diecie wyjątki.
Ocenia
się, że IQ Alberta Einsteina wynosiło “jedynie” 160.
Jest to mało wiarygodne ze względu na znaczną różnice
ocen, gdyż są żrodła, które podają że jego IQ było
powyżej 200.
Unikal noszenia skarpet. Albert Einstein
stracił cierpliwość do tej odzieży już w młodości. Nie
wiadomo z jakiego powodu wszystkie skarpetki zawsze szybko
stawały się dziurawe, co doprowadzało uczonego do
wielkej frustracji.
Był namiętnym palaczem. W młodości palił
przeważnie cygara, zresztą liche. Potem zaczął palić
fajkę i bardzo się do niej przywiązał. Podobno nie
wypuścił jej z rąk nawet wtedy, gdy pewnego razu
wywróciła się jego żaglówka i wpadł do wody. Wśród
licznych, także dziwacznych, wyróżnień i honorów
Einsteina znalazło się dożywotnie członkostwo Klubu
Palaczy Fajek w Montrealu. Przyjmując to wyróżnienie,
Einstein powiedział: "Palenie fajki zapewnia spokojny i
obiektywny osąd spraw ludzkich."
Imponująco
rozwichrzona aureola siwych włosów wokół głowy Einsteina
wcale nie była wynikiem przypadku lub profesorskiego
roztargnienia - lecz wprost przeciwnie - była jak
najstaranniej obmyślonym i pielęgnowanym przez częste
strzyżenie i codzienne czesanie autorskim dziełem pewnej
konkretnej osoby, a mianowicie wieloletniej przyjaciółki
Einsteina, Johanny Fantovej, kronikarki ostatnich lat
jego życia w Princeton.
Państwo Izrael ofiarowało mu
obywatelstwo krótko po swoim powstaniu (Einstein je
przyjął, lecz nigdy tam nie pojechał).
Einstein uważał, że jego najlepsze
pomysły przychodziły mu podczas porannego golenia.
Albert
Einstein miał ogromne trudności z zapamiętywanie dat,
imion, oraz jakichkolwiek numerów.
W roku1999 został nazwany przez magazyn
"Time" człowiekiem wieku.
Przyjechał w 1923 roku do Kopenhagi na
spotkanie z Bohrem. Uczeni po spotkaniu się na stacji
kolejowej wsiedli do tramwaju, ale zatopieni w rozmowie
zapomnieli wysiąść na właściwym przystanku. Wsiedli więc
w tramwaj jadący w przeciwnym kierunku, ale znów
pojechali za daleko. Historia powtórzyła się jeszcze
kilkakrotnie, zanim wreszcie wysiedli na właściwym
przystanku. Chodź brzmi to nieprawdopodobnie, tak w
rzeczywistości było.
Einstein
umarł 18 kwietnia 1955 roku. Fantova, jego wierna
przyjaciółka i kronikarka, nie była, niestety, wtedy
przy nim. Niestety, bowiem umierając w szpitalu w
Princeton, mówił Einstein o czymś spokojnie i długo
nocnej pielęgniarce. Ona trzymała go za rękę i słuchała
z cierpliwą uwagą i łagodnością dobrej Samarytanki.
Ponieważ on mówił po niemiecku, a ona niemieckiego nie
znała, nikt nie wie, co i do kogo mówił Einstein w
ostatnich minutach swego życia.
Przed kremacją ciała Einsteina, patolog
ze szpitala Princeton, bez zezwolenia rodziny zmarłego,
wyjął mózg w celach zbadania tajemnicy geniuszu Alberta
Einsteina.
Płat
ciemieniowy w mózgu Einsteina maił o 15% większy rozmiar
niż u przeciętnego człowieka
Oczy Einsteina spoczywają w skrytce
bakowej w Nowym Jorku
Był przez całe życie żydem, jednak
wielokrotnie twierdził, że nie wierzy w Boga Osobowego.
Prawdopodobnie był leworęczny.
Zycie prywatne Einsteina nie jest
oceniane zbyt pozytywnie. Dennis Overbye, autor książki
„Einstein in Love”. Z biografii, będącej zwieńczeniem
dziesięcioletnich poszukiwań, pisze ze Einstein w życiu
prywatnym był przede wszystkim: niewierny,
nieodpowiedzialny, niedojrzały. Ale Jako odkrywca
Einstein nie miał sobie równych.
Nauka
była dla niego wszystkim. Ucieczką od chaosu
codzienności, ostoją, oazą imperatywem. Sam geniusz miał
do siebie duży dystans. Swoje największe odkrycie
komentował: „Dlaczego właśnie ja sformułowałem zasadę
względności? Ile razy zadaję sobie to pytanie wydaje mi
się, że przyczyna jest następująca: Normalny dorosły
człowiek w ogóle nie rozmyśla nad problemami czasu i
przestrzeni. W jego mniemaniu przemyślał to już w
dzieciństwie. Ja jednak rozwijałem się intelektualnie
tak wolno, że czas i przestrzeń zajmowały moje myśli
nawet wtedy, gdy stałem się już dorosły”.
Jego
pierwszą żoną była Mileva Marić. Poznali się na
prestiżowej politechnice, znanej dziś jako Szwajcarski
Instytut Technologiczny (ETH). Od wiosny 1899 roku byli
nierozłączni. Całe noce dyskutowali o fizyce. Z czego
nie byla zadowolona matka Einsteina.
W
1902 r. w rodzinnym domu Milevy w Nowym Sadzie urodziła
się dziewczynka o imieniu Lieserl. Einstein nigdy nie
zobaczył córki. Jego ojcostwo wyszło na jaw przeszło 30
lat po jego śmierci, kiedy wydawca Robert Schulmann –
zasłyszawszy o miłosnej korespondencji, przechowywanej
przez mieszkającą w Kalifornii rodzinę uczonego – po
nitce do kłębka trafił na sejf bankowy z czterystoma
listami, wśród których znajdowały się listy Alberta do
Milevy. Do tej pory nie wiadomo, co stało się z
dzieckiem. Prawdopodobnie dziewczynka zmarła na
szkarlatynę albo została oddana do adopcji.
Rok
po ślubie Einstein i Milevy urodził się syn Hans Albert.
Wiele lat później zdobył światową sławę w dziedzinie
inżynierii hydraulicznej. Drugi syn naukowca na świat
przyszedł w 1910 roku. Cierpiał na schizofrenię.
Einstein
i Mileva rozwiedli się w 1919 r. Przed sądem słynny
naukowiec przyznał się do cudzołóstwa. Kilka miesięcy
później poślubił Elsę Löwenthal. Wcześniej jednak wyznał
swojej drugiej żonie, że … właściwie wolałby ożenić się
z jej dwudziestoletnią córką!
Druga
żona Einsteina lubiła brylować w towarzystwie. Nie
zawsze jej to wychodziło. Podobno pewnego razu na
przyjęciu Elsa zjadła dekorację kwiatową, gdyz pomyliła
ją z sałatką.
Maria
Skłodowska-Curie, która kilka lat po śmierci męża
zakochała się w jego byłym studencie, Paulu Langevinie.
Ponieważ Paul miał żonę, w prasie rozpętała się
prawdziwa nagonka na noblistkę, porównywalna do tego, co
dziś wyprawiają tabloidy. Media nagle zauważyły, że nie
jest Francuzką, tylko cudzoziemką, i zaszczuły ją do
tego stopnia, że na jakiś czas musiała uciec z własnego
domu. Kiedy okazało się, że dostanie drugą Nagrodę
Nobla, koledzy radzili jej, żeby nie jechała do
Sztokholmu i odebrała nagrodę po cichu. Skłodowska-Curie
zdecydowała się jednak pokazać publicznie – i dobrze
zrobiła. Otrzymała wsparcie nie tylko od szwedzkich
feministek, ale też od uczonych z całego świata. Również
od profesora Einsteina.
Alberta Einsteina nazywano „świeckim
świętym”, ale prywatnie Albert Einstein bynajmniej
święty nie był. Porzucił córeczkę, a żonę poniżał,
znęcając się nad nią psychicznie i fizycznie. I czuł, że
jako geniusz zwyczajnie może sobie na to pozwolić.
Einstein w czasie trwania pierwszego
małżeństwa bardziej niż żoną zajęty był kuzynką Elsą,
którą potem poślubił. Poza tym miał około tuzina
kochanek i nieślubną córkę. Anegdoty głoszą, że był na
tyle czarującym facetem, że spodobał się nawet Marilyn
Monroe.
Druga
żona Einsteina tolerowała liczne romanse męża. Jedną z
kochanek Einsteina zatrudniła nawet jako sekretarkę.
Nadal
nie wiadomo, czy to właśnie Einstein był jednym autorem
swoich słynnych prac. Kontrowersje rozgorzały po
opublikowaniu listów Alberta do pierwszej żony. Naukowcy
zgadzają się co do tego, że Einstein podziwiał
inteligencję Milevy. Wiadomo także, że w liście do niej
z 1901 roku zawarł dość znaczące zdanie: „Ależ będę
szczęśliwy i dumny, kiedy będziemy razem i będziemy
mogli uwieńczyć sukcesem nasze prace nad względnością
ruchu”. Podobnych cytatów jest wiele. Część badaczy
widzi w nich dowód na naukową współpracę małżonków.
Kontrowersji
w sprawie autorstwa prac naukowych z 1905 roku jest
więcej. Autor eseju biograficznego pod tytułem „Ms.
Einstein” Evan Harris Walker dotarł do prasowej
informacji, opublikowanej w 1956 roku (czyli zaledwie
rok po śmierci Einsteina). Wynika z niej, że fizyk Abram
Joffe – będąc młodym asystentem Wilhelma Roentgena,
członka rady wydawniczej prestiżowego czasopisma
„Annalen der Physik” – miał okazję widzieć złożony do
druku rękopis szczególnej teorii względności. Pamięta,
że był on podpisany Einstein-Marity. Marity jest zaś
węgierską formą nazwiska Marić! Mileva używała go
jedynie w oficjalnych dokumentach
Zdaniem
prof. Umberto Bartocciego z Uniwersytetu w Perugii
najsłynniejszy wzór fizyczny świata E=mc2 nie jest
autorskim odkryciem Einsteina. Noblista opublikował go w
roku 1905 w
pracy „Czy bezwładność ciała zależy od zawartej w
nim energii?”. Jednak już 2 lata wcześniej formułę tę
podał Olinto De Pretto, przemysłowiec i samouk z Wenecji
Euganejskiej.
Nie
ma dowodów, które potwierdzają, że Einstein znał pracę
Olinto De Pretto. Wiadomo jednak, że Einstein doskonale
znał język włoski i zamieszczał w magazynie „Annalen der
Physik” recenzje ukazujących się po włosku artykułów
naukowych z zakresu fizyki. Zdaniem prof. Bartocciego
artykuł włoskiego samouka nie mógł więc ujść jego
uwadze.
Autorem
słynnego zdjęcia z językiem był fotograf agencji UPI
(United Press International) Arthur Sasse jeden z
kilkudziesięciu fotografów, którzy znaleźli się na 72
urodzinach Eisteina na Uniwersytecie Princeton w New
Jersey 14 marca 1951 roku. Zawdzięczał to swojej
upartości prosząc Eisteina o uśmiech, kiedy ten był już
w samochodzie razem z byłym dyrektorem Instytutu Studiów
Zaawansowanych Frankiem Aydelotte i jego żoną. Uczony
wystawił język zamiast uśmiechu. Inni fotografowie nie
zdażyli. Sam fizyk zdecydował się je wykadrować i
wysyłał swoim znajomym jako pocztówkę. Zamówił też
dziewięć odbitek, z których jedną opatrzył autografem i
podarował autorowi zdjęcia. Poniżej zdjęcie oryginalne.
Ostatnie
slowa Einstein wypowiedzial po nimiecku. Niestety, bylo
to w obecnosci opiekunki, ktora nie rozumiala tego
jezyka.
W
pewnym okresie życia, gdy sławny uczony regularnie
prowadził zajęcia na uczelni, jeden z jego studentów ze
zdziwieniem stwierdził:
– Panie profesorze, pytania na tegorocznym egzaminie
były takie same jak w latach poprzednich!
– To prawda – powiedział Einstein – lecz w tym roku
odpowiedzi są inne.
Einstein, kiedy był studentem, nie był
zbyt lubiany przez profesorów. Pewnego razu jeden z nich
zwrócił się drwiąco do niego:
– Jak pan sądzi, czy skutek może wyprzedzać przyczynę?
– Może – odparł Einstein – na przykład taczki popychane
przez człowieka.
Pewnego razu Einstein odwiedzając
fryzjera spotkał małego chłopca. Chłopiec płakał.
Einstein zapytał chłopca, dlaczego płacze. Ten
stwierdził, iż zgubił pieniądze i nie może skorzystać z
usług fryzjera. Naukowiec postanowił dać chłopcu
pieniądze, aby ten mógł się ostrzyc. Chłopak popatrzył
przez chwilę na naukowca, a w szczególności na jego
długie, rozczochrane włosy (które były właściwie
„wizytówką” Einsteina) i powiedział:
– Nie dziękuję,
niech pan sobie zatrzyma pieniądze, panu są one bardziej
potrzebne niż mnie.
Na jednym z ekskluzywnych party z
udziałem znanych osobistości, Marilyn Monroe zadała
Einsteinowi pytanie:
– Jak pan sądzi, profesorze, czy nie powinniśmy razem
spłodzić dziecka? Miałoby moją urodę, a pański rozum.
– Obawiam się, droga pani, że mogłoby być odwrotnie… –
odpowiedział słynny uczony
Einstein
nie potrafił bez pomocy drugiej osoby wypełnić
deklaracji podatkowej.
– To jest zbyt skomplikowane dla matematyka – mawiał –
do tego trzeba być filozofem.
Do Einsteina przychodziła regularnie
córeczka sąsiadów. Żona uczonego spytała go kiedyś czy
nie żal mu tracić swego cennego czasu dla takiej
smarkuli. Einstein odpowiedział poważnie:
– Ależ ja wcale nie tracę czasu. Bardzo lubię miodowe
cukierki. Ona mi je stale przynosi, a ja jej za to
rozwiązuję zadania z rachunków.
Einsteinowi
zdarzyło się, że nie mógł znaleźć okularów. Odnalazła mu
je dziewczynka.
– Dziękuję Ci moje dziecko, jak się nazywasz?
– Klara Einstein, tatusiu.
Spotkawszy przyjaciela Einstein
powiedział:
– Niech pan przyjdzie jutro do nas na obiad. Będzie
profesor Smithson...
– Ależ profesorze, przecież Smithson to właśnie ja!
– Nic nie szkodzi, niech pan przyjdzie.
W początkach naukowej kariery Alberta
Einsteina pewien dziennikarz spytał panią Einstein, co
myśli o swoim mężu.
– Mój mąż to geniusz! On umie robić absolutnie wszystko,
z wyjątkiem pieniędzy.
Einstein powiedział kiedys:
- Ciężko jest wykładać na koedukacyjnych uczelniach. W
czasie wykładów studenci zajęci są przede wszystkim
podziwianiem urody swoich koleżanek, w niewielkim
stopniu słuchając nauczyciela... Najlepiej byłoby, aby
całą energię poświęcali na tym, co mam im do powiedzenia
i zapomnieli o kobietach". Po czym dodał: "Z drugiej
strony, tacy faceci nie byliby godni, aby ich uczyć....
Pewnego
dnia Albert Einstein odwiedził innego wielkiego naukowca
Thomasa Alva Edisona. Ten poskarżył mu się, iż nie może
znaleźć dla siebie odpowiedniego asystenta. Odpowiedni
asystent powinien rozwiązać test przygotowany przez
Edisona. Einstein poprosił o owy test. Pierwsze pytanie
brzmiało: - Ile mil jest z Nowego Jorku do Chicago?
Einstein odpowiedział:
- Trzeba by było zajrzeć do rozkładu jazdy.
Kolejne pytanie brzmiało:
- Jaki jest skład
stali nierdzewnej?
Einstein odpowiedział:
- To można znaleźć w podręczniku do metalurgii.
W podobny sposób odpowiadał na inne pytania. W końcu
stwierdził:
- Nie potrzebuję czekać na twoją odmowę, wycofam swoją
kandydaturę na asystenta dobrowolnie.
W 1925 roku Albert Einstein przebywał w
Brazylii. Za Cicerone w Rio de Janeiro służył mu
człowiek drobny, ale ważny - przewodniczący lokalnej
Akademii Nauk. Co jakiś czas wyszarpuje z kieszeni
garnituru notes i coś energicznie notuje. Po kolejnej
powtórce sceny Einstein grzecznie pyta, co też gospodarz
tak dzielnie zapisuje.
- Ach, wie pan, gdy mi przychodzi do głowy jakaś idea,
zapisuję ją, bo obawiam się, że ją zapomnę.
A na to Einstein:
Albert
Einstein przyjaźnił się ze słynnym pianistą, Arturem
Schnablem, który mu nieraz akompaniował do gry na
skrzypcach. Pewnego razu wykonywali razem jakąś trudną
sonatę Mozarta. Einstein miejscami fałszował, na co
Schnabel kilkakrotnie zwracał mu uwagę. W końcu stracił
cierpliwość.
- Ależ nie tak, Albercie! – zawołał, waląc pięścią w
klawisze - To idzie tak - raz, dwa, trzy, raz, dwa,
trzy. Na miłość boską, czy ty nie potrafisz liczyć?
Albert Einstein chętnie oglądał filmy
Chaplina i wielką sympatią obdarzał komiczną postać
mistrza ekranu. Kiedyś napisał do Chaplina:
- Podziwiam pańską sztukę. Film "Gorączka złota" jest
zrozumiały na całym świecie, a Pan sam będzie sławnym
człowiekiem.
Na to Chaplin odpisał uczonemu:
- Ja Pana jeszcze bardziej podziwiam. Pańskiej teorii
względności nikt na świecie nie rozumie, niemniej jest
Pan sławnym człowiekiem.
Na
innym przyjęciu w Ameryce na którym przebywał Einstein,
Pani domu chcąc się pochwalić wiedzą z astronomii
wskazała na obiekt na niebie mówiąc:
- To jest Wenus, poznaję ją, bo zawsze lśni jak piękna
kobieta.
- Przykro mi - odpowiedział Einstein - Ale planeta,
którą pani pokazuje, to Jowisz.
- Ach, panie profesorze, pan jest naprawdę niezwykły, z
tak olbrzymiej odległości potrafi pan rozpoznać płeć
planety!
Kiedyś
zapytano Einsteina, gdzie znajduje sie jego
laboratorium. Wielki uczony uśmiechnął sie, wyjął
wieczne pióro z kieszeni i powiedział:
- Tutaj.
Na
Uniwersytecie w Princeton po terenie miasteczka
uniwersyteckiego kursował autobus, a jego trasę
poprowadzono celowo tak, by jeden z przystanków wypadał
tuż przy domu Einsteina. Einstein był kiepskim kierowcą.
Często zdarzało mu się zabłądzić wśród uliczek
Princeton. Wtedy zostawiał samochód tam, gdzie stanął i
szedł na posterunek policji, prosząc by odstawiono go do
domu. Autobus miał rozwiązać te problemy. Nie rozwiązał.
Często widywano w nim Einsteina dyskutującego z Kurtem
Gödlem. Obaj panowie notorycznie jeździli wokół
Princeton.
Lekarze
zabronili Einsteinowi palenia, ale uczony nie potrafił
sie wyrzec tego nałogu.
- Która to z kolei dziś fajka? - pyta stroskana zona.
- Pierwsza.
- Jak to pierwsza? Przecież przed chwila widziałam...
- No, wiec druga.
- Wykluczone. Co najmniej czwarta - nie daje za wygrana
żona.
- Ależ moja droga - śmieje sie Einstein. - Przecież mi
nie wmówisz, ze jesteś w matematyce mocniejsza ode mnie.
Żona Einsteina zapytana, czy rozumie teorię
względności, odpowiedziała:
- Nie. Ale znam mojego męża i wiem, że można mu ufać.
W Internecie można znaleźć anegdotę przypisywaną
Einsteinowi o rozmowie niewierzącego profesora
filozofii ze studentem, którym podobno był Einstein.
W rzeczywistości nie dotyczy ona Einsteina. Po
pierwsze Albert Einstein wielokrotnie wypowiadał
się, że nie wierzy w Boga. Nawet argument, że jako
student mógł jeszcze być wierzącym obala jedna z
jego autentycznych wypowiedzi:
“Koncepcja osobowego Boga jest mi zupełnie obca i
uważam ją wręcz za naiwną. Doszedłem – będąc
dzieckiem całkowicie niereligijnych (żydowskich)
rodziców – do głębokiej religijności, która jednak
miała swój nagły koniec w wieku lat dwunastu.”
Po
drugie Einstein nigdy by nie wystąpił z taka
argumentacja na potwierdzenie istnienia Boga nawet
jako student. Po trzecie nie mówi ona nic o
tożsamości owego studenta chyba celowo, a o tym, że
był nim Einstein dopowiada ten, kto by chciał, aby
tak było. Można ją (anegdotę) przyporządkować nawet
Karolowi Marksowi. Po czwarte jest tak nieudolnie
sformułowana, że już na samym początku można się
domyślić do czego zmierza, a jest na dodatek bardzo
długa. Najgorsza jednak jest w niej narracja, która
sprawia ze po przeczytaniu całości można się osunąć
na krzesło. Powyższe jest uzasadnieniem, dlaczego
nie została tu przedstawiona.
Publikowana jest raczej jako ciekawostka.
|